Powrót komunistycznej opresji i jej wpływ na dzisiejszych dziennikarzy
Opresyjne metody wzorowane na praktykach komunistycznych stosowane są wobec dzisiejszych polskich dziennikarzy, obnażających brutalną i brudną stronę rzeczywistości, często również polityczne i urzędnicze gangsterstwo oraz celową opieszałość w egzekwowaniu kar dla dużego kalibru przestępców, których w ten sposób politycy otaczają ochronnym parasolem.
Upolitycznione sądy oraz podporządkowane politykom organy ścigania, wywierają presję milczenia oraz próbują wymuszać łamanie dziennikarskiej etyki. Zastraszanie i eliminowanie odważnych i niewygodnych dziennikarzy stało się normą w polskiej rzeczywistości.
Jedną z ofiar tej opresji była ś.p. pani Ewa Żarska, dziennikarka między innymi programu "Państwo w państwie" stacji Polsat, która w ostatnim czasie swojej dziennikarsko-śledczej działalności wytropiła brutalnego pedofila, a zapis tego śledztwa w postaci reportażu pt.
"Mała prosiła, żeby jej nie zabijać" https://www.youtube.com/watch?v=s1kAlkHmDmQ
pomógł policji w namierzeniu i złapaniu przestępcy.
W
zamian za odwagę i poświęcenie, Ewa Żarska została ukarana grzywną 6
000 zł, po tym, jak odmówiła zdekonspirowania swojego informatora, który
również był informatorem policyjnym.
Dziennikarka
odmówiła ujawnienia danych osoby do czego miała nie tylko przywilej,
ale także pełne prawo, która pomagała jej w tym trudnym i niebezpiecznym
śledztwie.
Dziennikarka odmówiła udostępnienia informacji, by nie
tylko chronić życie informatora, ale również przysługujące jej prawo do
dziennikarskiej tajemnicy.
Po ujawnieniu danych informatora wgląd do nich mieliby obrońcy pedofila, co mogło zakończyć się zemstą.
Środowisko
dziennikarskie zareagowało, ale koledzy po fachu pani Ewy zadeklarowali
pomoc w zbiórce pieniędzy na zapłacenie absurdalnej kary, zamiast
domagać się natychmiastowego jej anulowania i zadośćuczynienia dziennikarce
za prokuratorsko-sądowny przymus działania wbrew etyce dziennikarskiej,
którą wymiar sprawiedliwości, zamiast atakować powinien chronić.
Kolejnym postawionym pod ścianą opresji okazał się pan Mikołaj Podolski
obecnie dziennikarz portalu Onet.pl, który przez kilka lat zajmował się
ujawnianiem pedofilskiej szajki grasującej w Trójmieście, której
siedzibą był głównie sopocki lokal o nazwie "Zatoka Sztuki" oferujący
sztukę zwabiania i wykorzystywania młodych i nieletnich dziewczyn, na
której to sztuce sutenerzy zarabiali spore sumy, a pedofile korzystali
do woli.
Afera dotyczy nie tylko osób z pierwszych stron gazet, ale
również wymiaru "sprawiedliwości", który był przerażająco bierny w
pociągnięciu do odpowiedzialności karnej całej szajki i jej
popleczników, ale z chęcią pociągnie do takiej odpowiedzialności osobę, która stanęła na wysokości zadania i nie bała się pokazać prawdy.
W polskiej rzeczywistości, niektórzy dziennikarze śledczy nie tylko zastępują organy ścigania, ale tak jak w przypadku pana Mikołaja Podolskiego są w skandaliczny sposób oskarżani o popełnienie przestępstwa z art. 241 kk., za które grozi kara pozbawienia wolności do lat 2, gdy takie przestępstwo wcale nie zostało popełnione.
https://wiadomosci.onet.pl/trojmiasto/jak-zostalem-bandyta-za-artykul-o-krystku-i-marcinie-t/n5g3hsn
Próbuje
się w ten sposób manipulować dziennikarzami, zabierać im wolność słowa i
cały sens wykonywanego zawodu, by zmusić do przemilczania faktów
niewygodnych dla ludzi wpływowych, pokazywania półprawdy, a czasami
kłamstw jak to się dzieje w przypadku dziennikarzy będących na usługach
konkretnych partii politycznych lub korporacji.
Gdy ten proceder
skutkuje publicznym skandalem, oskarżenie i zastraszanie bywa wycofywane
lub zawieszane, przynajmniej na czas wyborów. Śledztwo w sprawie pana
Mikołaja Podolskiego szczęśliwie i należycie
zostało umorzone przez Zbigniewa Ziobrę, ale tylko dlatego, by dążąca do
władzy absolutnej partia PiS mogła udawać praworządność w czasie
wyborów.
Warto również wspomnieć pana Jana Śpiewaka, działacza społecznego, który w bardzo odważny sposób zdemaskował finansowe afery obu obozów politycznych PO i PiS i przez to znalazł się w samym centrum układu, któremu przyświeca idea
"brudnej wspólnoty", w której sieć wzajemnych powiązań i wypróbowanego partnerstwa stwarza warunki do tworzenia superstruktury, nacechowanej między innymi zewnętrzną lojalnością, i oddziałuje na system społeczny.
Jedną z afer jest dosyć świeża afera PiS z udziałem samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego
i jego rodziny dotycząca próby budowy wieżowca w Warszawie, świadcząca o
łamaniu prawa, jakim jest partyjna działalność gospodarcza.
https://polskatimes.pl/tasmy-kaczynskiego-jan-spiewak-zle-sie-dzieje-gdy-politycy-zaczynaja-bawic-sie-w-uprawianie-biznesu/ar/13845760
W nagraniu z podsłuchu dostępnym pod nazwą "Taśmy Kaczyńskiego"
https://youtu.be/Eiu7XjJ9NTM?t=901
między 15 a 16 minutą nagrania można usłyszeć jak, Jarosław Kaczyński wprost przyznaje, że "Oni do tej pory nie posuwali się tak daleko, żeby mówić, że wbrew prawu odmówią takich rzeczy".
Chodziło
oczywiście o opozycję, która, mimo iż starała się udaremnić jego
niezgodne z prawem plany budowlane i inwestycyjne nie obnażała wprost
publicznie faktu, że są to próby działania wbrew polskiemu prawu, gdyż
sami to prawo na każdym kroku łamią.
Nieco wcześniej Jan Śpiewak
ujawnił inną aferę, czego skutkiem miała być do zapłacenia grzywna o
łącznej wysokości 15 tys. zł za rzekome pomówienie Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej,
córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego byłego ministra sprawiedliwości w rządzie
PO, która brała udział w aferze reprywatyzacyjnej jednej z kamienic w
Warszawie.
Wymiar "sprawiedliwości" stanął po stronie
nietykalnych aferzystów, a nie po stronie dziennikarza obnażającego
urzędniczą farsę i próbę wyrzucenia lokatorów na bruk, i skazał na karę
grzywny.
Jan Śpiewak starał się o ułaskawienie przez prezydenta Andrzeja Dudę
i jak można zauważyć, został doprowadzony do sytuacji w której jako
dziennikarz, działacz społeczny i człowiek dał się poniżyć i wziął
udział razem z kilkoma innymi osobami w ataku na najgroźniejszego
przeciwnika Andrzeja Dudy, Rafała Trzaskowskiego.
Jan Śpiewak
stał się tym sposobem ofiarą szantażu politycznego, gdzie przed kamerą
rządowej propagandowej telewizji TVP zaatakował tylko jedną stronę, a
druga w zamian go ułaskawiła.
Tak właśnie politycy manipulują i
sterują bezkarnością, zwalczają rzetelne dziennikarstwo i zmuszają
innych, by robili przysługi w zamian za przysługi.